Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To przypuszczenie zbyt śmiałe! — rzekł Jerzy.
— Dlaczego? Czyż i teraz, ludzie pogrążeni w śnie hypnotycznym, nie widzą osób oddalonych, lub przegrodzonych od nich grubym murem? A przecież wtedy mają oczy zamknięte! Dokładne zbadanie tych objawów, zamieni je w niezbite pewniki.
— Co to są owe dżinny, o których Zaruk wspominał? Co prawda, to mitologja mahometańska, wobec nauk poważniejszych, całkiem się ulotniła z mojej pamięci...
— Wiem o nich nie więcej od pana; ale zapytamy o nie Zaruka. Jest on w tyra przedmiocie niewyczerpanym, a wyobraźnia jego jest, pełną owych cudownych baśni, które się opowiadają zwykle przy ogniskach karawan, obozujących w pustyni.
— Zaruk! — zawołał głośno.
— Panie — odpowiedział murzyn, zbliżając się — ja słyszeć pytanie twego przyjaciela. Ale czy to rozsądnie mówić o tych strasznych istotach, kiedy one może krążyć dokoła nas?
— Nie bój się! Przecież sam mówiłeś, że w godzinę mogą przelatywać setki mil? Jeśli nawet tu były, to już muszą być daleko.
To rozumowanie napełniło radością Zaruka.
— Bez wątpienia! — zawołał z westchnieniem ulgi — to być prawdą i ja nie kłamać, ale ja się teraz niczego nie bać: Allah nas obronić!
I mówił dalej, głosem śpiewnym i nieco nosowym:
— Dżinny, to duchy niewidzialne: one zamieszkiwać między ziemią i niebem, a jest ich tysiąc razy więcej, aniżeli ludzi i zwierząt... Są między niemi dobre i złe — tych być wiele, wiele więcej! Oni być posłuszni