Strona:PL Lange - Stypa.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ność do śmiechu, nienawidziłem tragedyi — i cały świat traktowałem jako błazeństwo. Dlatego proszę was, przestańcie wasze głębokie i substelne analizy — i powiedzcie jaką pieprzną anegdotę.
— Karolu! — rzekł Dantyszek — tyś nam obiecał opowiedzieć historyę o tem, jakoś nas zdradził i potajemnie się ożenił.
— Historya długa i chyba ją wam powiem kiedyindziej na jakiem osobnem posiedzeniu.
— A więc nie. Zaregestrujemy: Henryk Nawara obiecał nam opowiedzieć swoją historyę, Karol — również.
— A Janek czyż nam nie opowie swojej historyi?
— Również jest to zbyt długie. Ale ty, Dantyszku, gadaj.
— I ja proszę o pozwolenie na przyszłość.
— Wogóle — rzekł doktór — zwracam uwagę panów, że już na świecie jest biało; że właściwie każdy powinien teraz siedzieć w swej pracowni — i przyjmować chorych albo pokrzywdzonych, którym należy się obrona, pisać dzieła nieśmiertelne lub malować niemniej wiekuiste obrazy. Inna sprawa, czy się to uda po nieprzespanej nocy — i czy nie byłoby najwłaściwiej wprost iść spać, gdyż nie tyle pora, ile zasada po temu zda mi się najodpowiedniejsza... Słusznie nagroda snu należy się tym, którzy tak szlachetnie noc przepędzili, śpiewając epitafium przyjacielowi — w opowieściach żałobnych i krotochwilnych — i tak podnosząc chwałę młodzieńca, który zginął w kwiecie lat! Zaiste, pełni gniewu przeciw temu naszemu kochanemu wrogowi, gadaliśmy tylko o nim, wszystkie inne zagadnienia bytu w mrok usunąwszy — i gdybym sam o nich nie był gadał — tobym dziś jak