Strona:PL Lange - Stypa.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

może, ale który znam zarówno z opowiadań Maryi jak Ludwika. — Młody małżonek był niezmiernie szczęśliwy, kiedy wprowadził pannę młodą do komnaty ślubnej. Ale ona mu powiedziała, że go nazbyt kocha, aby swoją miłość kalać nierządem — i prosi go, aby jej pozostawił najdroższy skarb dziewictwa i aby żyli ze sobą w anielstwie i doskonałości duchowej. Mówiła mu dalej, że przeczuwa nieustający wzrost swej miłości ku niemu, ale im więcej będzie go kochała, tem bardziej pożądać będzie w ich związku świętości i zwalczenia tych wszystkich pierwiastków, które czynią człowieka zwierzęciem. — Ludwik mi wyznał, że te oświadczenia sprawiły mu niezmierną boleść; uważał tego rodzaju nastrój za objaw patologiczny, który należałoby leczyć i właśnie do mnie się zwrócił po lekarstwo. Nie wydawało mi się właściwe wkraczać w tak zawiłe i dyskretne sprawy domowe: znaleźć lekarstwo na nadmiar cnoty, która staje się już czemś zwyrodniałem. Marya ze swojej strony wyznała mi, że wielkie rozczarowanie spotkało ją po ślubie. Sądziła ona, że wchodzi w jakąś komunię duchową z człowiekiem, którego kocha, a tymczasem ten okazał się istotą nędzną, w której oczach widzi nieustannie jakieś błyski zwierzęce, coś co mu odbiera wszystką jego przyrodzoną szlachetność; Ludwik poprostu chce, żeby ona — Marya — stała się jego nałożnicą, kochanką fizyczną, aby mu ulegała w sposób ohydny; ale ona nie może w ten sposób reagować. Jest dwóch Ludwików: jeden jest pół bogiem, duchem czystym, aniołem, którego ona bez pamięci kocha — i drugi, w którym się wiążą wszystkie najczarniejsze moce piekielne: tego odpycha, tego znać nie chce, tego nienawidzi. Czuje, że gdyby szatanowi