Strona:PL Lange - Miranda.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kominów i przybudówek, jakie zwykle bywają u nas w osadach fabrycznych.
Były to istotnie fabryki: w jednej z nich wyrabiano owe pigułki odżywcze, które stanowiły główny pokarm ludności,; w drugiej przygotowywano cegły do budowania domów; w trzeciej — tkaniny na odzież itd.; w czwartej — broń. owe miseri cordiale, o których wspominałem.
Takie fabryki były rozsypane po całym kraju — i wszystkie były połączone z tajemniczą maszyną, która się mieściła w podziemiach świątyni Słońca.
Podobne maszyny mniejszych rozmiarów znajdowały się w całej republice, co dwadzieścia jeden kilometrów — i za pomocą fal hertzowskich łączyły się ze sobą, jakbyśmy powiedzieli, bez drutu.
Niestety, Słońcogrodzianie bardzo zazdrośnie ukrywają tajemnicę tej maszyny, która ma być nadzwyczaj prosto zbudowana — i jest, że tak powiem, maszyną maszyn, ponieważ wszystkie inne maszyny zastępuje.
Wszędzie, gdzie taka maszyna się znajduje, jest ona okryta całym szeregiem tajemniczych zasłon i tylko otwór jej, przypominający zakończenie dużego lejka, wystaje na zewnątrz.
Nie wszyscy mieszkańcy Republiki Słonecznej znają budowę tej maszyny; osobni technicy, których się wybiera z pośród młodzieży jeszcze przed wulkanizacją i których odpowiednio się wychowuje — mają później nadzór nad maszyną.
Składają oni przysięgę tajemnicy, a ponieważ władza tutejsza w wysokim stopniu stosuje psychoskopję, o ile by więc kto krzywoprzysiągł, natychmiast bywa zdemaskowany.
Mówię o tem nieco dłużej, gdyż chcę wam wytłumaczyć, dla czego, pomimo wielką życzliwość, z jaką mnie tu przyjęto — nie mogłem się