Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
85

— Ach nie, to zupełnie coś innego — odpowiada.
— Bóg odebrał mi mienie i ojczyznę, zmuszony byłem jeść cudzy chleb — odezwał się stryj Krzysztof poważnym głosem — nauczyłem się szanować ubóstwo.
— I pan także! — woła hrabina i podnosi ręce w górę. — Jacy też ludzie cnotliwi! Mój Boże, jacy się wszyscy zrobili cnotliwi!
— Tak, a proszę sobie zapamiętać — jeżeli mi Pan Bóg wróci kiedyś władzę i majątek, postaram się lepszy z nich użytek zrobić, niż podzielić je ze światową damą, bezduszną istotą, która naigrawa się z ubóstwa.
— Postąpi pan bardzo dobrze, panie Krzysztofie!
Sryjaszek Krzysztof opuszcza zamek, dosiada konia i wraca do Ekeby, ale samotny, nawet drozd nie nawołuje go już — nie widzi uśmiechającej się wiosny.

Przybywa do Ekeby właśnie w chwili, gdy strzały wielkanocne przebrzmiały i spalono „Wielkanocną czarownicę“. Wielkanocna czarownica jest to ogromny chochoł słomiany, którego twarz stanowią stare łachmany, na których oczy, nos i usta narysowane są węglem. Ubrany on jest w zniszczone suknie babki z Dobroczynności, przy boku ma pogrzebacz z długą rączką i miotłę, a tutkę z maścią na szyi. Tak przybrana gotowa jest do jazdy na Blakulla[1].

  1. Nasza Łysa góra.