Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
56

uczciwą kobietę do tańca, powinna mu odmówić, gdy jej ofiaruje wiązankę kwiatów, powinna ją na ziemię rzucić, nogami zdeptać — jeżeli go kocha, raczej umrzeć powinna, niż go zaślubić... Między tutejszymi rezydentami przebywał też wydalony proboszcz. Stracił posadę, ponieważ się upijał. Pijany wszedł raz do kościoła. Wypijał wino kościelne, możeś co o nim słyszała?
— Nie.
— Straciwszy miejsce, włóczył się, żebrząc po okolicy. Pił dalej, jak szalony, kradł, aby sobie kupić wódki.
— Jak się nazywał?
— Niema go już w Ekeby. — Majorowa przygarnęła go, odziała i namówiła twoją teściową, aby go przyjęła na domowego nauczyciela twojego męża, młodego hrabiego Henryka.
— Oddalonego proboszcza?!
— O, był to młody, zdolny człowiek, posiadający duże wiadomości. Nic mu nie można było zarzucić, prócz pijaństwa. Hrabina Marta nie była zbyt drobiazgową. Bawiło ją to do reszty, że proboszczowi i wikaremu wypłata podobnego figla. Lecz przykazała, aby nikt nie mówił z jej dziećmi o jego przeszłości, gdyż syn straciłby dla niego szacunek, a córka, jako nadzwyczaj pobożna, nie ścierpiałaby jego obecności.
— Zamieszkał więc tu, na Borgu. Siadywał na rożku krzesła, trzymał się zawsze u drzwi, przy stole milczał, a gdy goście przyjechali, uciekał do parku. Tam w ustronnych alejach spotykał często młodą hrabiankę, Ebbę Dohna. Ona nie należała