Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
137

konał się, że jednak nie tak łatwo śmierć znaleźć. Raz wraz musiał walczyć z wybuchającą w nim wciąż ochotą do życia. Mimo to dobrowolnie nie przyszedł, musieli go związać przemocą.
Gdy go żona takim zobaczyła, zgniewała się. Posiada ona także pewną dumę, więc czuła się upokorzoną, ujrzawszy swego męża w takim stanie. Nie rozwiązała go, lecz pozostawiła tak, jak przyszedł.
— Jak ty wyglądasz! — zawołała.
— Nie miałem przecież zamiaru pokazać ci się — odparł.
— Czyż nie jestem twoją żoną? Czyż nie mam prawa spodziewać się, abyś, mając zmartwienie, do mnie się zwrócił?
— Nie wiem, za co się uważasz. Nie wiem, jakie plany masz na przyszłość! Wiem tylko, że nie mogę ci wyświadczyć większej przysługi, jak umierając.
Przesłała mu niewymownie wzgardliwe spojrzenie.
— Chciałeś mnie uczynić wdową po samobójcy!
Jemu twarz ściągnęła się bólem.
— Elżbieto, pomówmy z sobą sami! — prosił.
— Dlaczegożby ludzie nie mieli słyszeć? — zawołała ostrym głosem. — Alboż jesteśmy czemś lepszem od nich? Czy ktoś z nich sprawił więcej zmartwienia i zgryzoty, niż my? Oni są dziećmi lasu i gościńca, wszystko uważa się za wyższe od nich, niechajże tedy słyszą, że i na panu z Ekeby ciąży hańba i grzech, na nim, przez wszystkich ko-