Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
81

dzień! Matka, leżąc obok w komorze, nasłuchiwała, co mówią o jej dziecku. Wyobrażała sobie, jak parobcy i dziewki podchodzą i oglądają je.
— To ci maleńkie! dziwili się, a potem wszyscy bez wyjątku dodawali: — Biedne macieństwo bez ojca!
Któś dziwił się, że dziecko takie czerwone i pomarszczone, jakiś głos odpowiedział, że wszystkie noworodki tak wyglądają.
Nie skarżyli się na krzyk dziecka, byli przekonani, że dziecko powinno krzyczeć, a w końcu, gdy dobrze wszystko rozważyli, wydawało im się wcale rozwinięte na ten czas. — Wszystko byłoby w porządku, gdyby tylko miało ojca — dodawali.
Matka leżała, słuchała i nagle zrozumiała, że sprawa jest poważna.
Miała plan z góry ułożony: przez pierwszy rok pozostanie w chacie, później wynajmie sobie osobną izbę i będzie się utrzymywała z tkactwa. Sama za pracuje na potrzeby dziecka. Zdawało się jej, że może z dziecka wyrośnie lepszy człowiek, jeżeli go ona sama wychowa, niż gdyby niem kierował ojciec, pyszałek.
Teraz jednak, skoro dziecko przyszło na świat, nie mogła tak się zapatrywać na sprawę. Przyszło jej opamiętanie, że działa samolubnie. Dziecko musi mieć ojca! — mówiła sobie w duchu.
Gdyby nie było takie nędzne, gdyby mogło spać i jeść, jak inne dzieci, gdyby nie zwieszało tak główki na jednę stronę, gdyby nie było tak blizkie śmierci, ilekroć miało konwulsye, nie byłaby ta kwe-