Przejdź do zawartości

Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
16

okrucieństwo taką goryczą napełniło, jaką odczułam z ich powodu.
Ale pomyślcie sobie: był tam święty Olaf z koroną na hełmie, toporem w ręku i pokonanym olbrzymem u nóg; na kazalnicy stała święta Judyta w czerwonym staniku i niebieskiej spódnicy, z mieczem w jednej, klepsydrą w drugiej ręce — zamiast głowy asyryjskiego wodza; była tajemnicza królowa Saba w niebieskim gorsecie, a czerwonej spódnicy, z mączyńcem na jednej nodze, z rękami pełnemi ksiąg mądrości; był święty Jerzy, który sam jeden leżał na ławie, na chórze, gdyż zarówno koń, jak smok, stłukł się; był też święty Krzysztof z wypuszczającą listki laską i święty Eryk z berłem i toporem, w krótkim, złotem obszytym płaszczu.
Niejednę niedzielę przesiedziałam w kościele w Svartsjö, bolejąc nad tem i tęskniąc do postaci, których tu już nie było. Nie byłabym się tak bardzo martwiła, gdyby im uszkodzono nos lub nogę, lub gdyby złocenie było się starło. Byłabym je widziała opromienione blaskiem legendy.
Zawsze tak podobno bywało z tymi świętymi, że tracili berła, uszy lub nos i musiano je naprawiać i sztukować. Ale chłopi nie byliby skrzywdzili swoich świętych, gdyby nie hrabia Henryk Dohna. On to kazał ich usunąć.
Nienawidziałam go za to, jak tylko dziecko nienawidzieć umie, jak ubogi rybak nienawidzi swawolnego chłopca, który mu sieć rozdarł lub dziurę w łodzi wybił. Nienawidziłam go, jak głodny żebrak nienawidzi skąpej gospodyni, która mu odmawia chleba. On zabrał mi chleb, którym miała się kar-