jednak używana jako więzienie, dlatego też okna miały żelazne kraty, a drzwi silne rygle.
Majorowa odbywała swoją wędrówkę, nie zwróciwszy na nie uwagi. Temi dniami czeka ją daleka droga. Nie może teraz o niczem innem myśleć, tylko o tem, że musi odbyć owe trzydzieści mil do matki, która głęboko w lasach mieszka i na nią czeka.
Niema więc czasu na odpoczynek. Musi iść, pilno jej — matka ma lat dziewięćdziesiąt, już nie długo jej życia.
Wymierzyła już długość izby na łokcie, teraz składa z łokci sążnie, a z sążni mile.
Ciężka, długa zda się jej droga, a przecież nie może spocząć. Brnie przez głębokie ławice śnieżne. Słyszy lasy szumiące w stronie, w którą dąży. Odpoczywa w kurnych chatach Finnów, w lepiankach węglarzy. Niekiedy, gdy w milowym kręgu nie natrafi na siedzibę ludzką, musi sobie nałamać gałęzi na legowisko i spać pod obaloną jodłą.
Nareszcie dotarła do celu, przebyła owe trzydzieści mil, las się przerzedza, czerwone zabudowania widać na zaśnieżonem podwórzu. Strumień pieni się i huczy, tworząc szereg małych wodospadów — znany jej ten szum, wie, że już jest w domu.
A matka, widząc, iż przybyła jako żebraczka, jak sobie tego życzyła, wychodzi naprzeciw niej.
Dotarłszy myślą dotąd, majorowa odwraca głowę, ogląda się, widzi zamknięte drzwi — i wie już, gdzie przebywa.
Wtedy zadaje sobie pytanie, czy jest obłędu blizką i siada znów, aby myśleć i odpoczywać. Po
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/12
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
14