Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
108

szała, że rozesłano już ludzi naokół jeziora, by szukali pana Berlinga. Nie wrócili do Ekeby, obawiają się, że utonął. Lód dziś rano puścił. Patrz, rozprysnął się w tysiąc kawałków.
Hrabina Elżbieta spojrzała: rzeczywiście, morze było niemal całkiem wolne od lodu. Wtedy wstyd ją ogarnął — chciała ujść sprawiedliwości Boskiej.... kłamała, udawała obojętną, przywdziała płaszcz niewinności.
W rozpaczy padła na kolana przed swoim mężem, a z piersi jej wyrwało się wyznanie:
— Sądź mnie! Odepchnij mnie! Kochałam go. Włosy sobie z głowy rwę, szaty rozdzieram z żalu po nim. Teraz, skoro jego już niema, wszystko mi obojętne. Nie chcę się bronić. Poznaj całą prawdę. Odebrałam serce swoje mężowi i oddałam je obcemu człowiekowi. Ach, nieszczęsna ja, dałam się uwieść zakazanej miłości.
O, młoda, zrozpaczona kobieto! leż u nóg swojego sędziego i powiedz mu wszystko!
Powiedz swojemu mężowi, jak się przeraziłaś, gdy tobą uczucie zawładnęło, jak wyrzucałaś sobie niegodziwość. Wolałabyś się była spotkać z upiorami na cmentarzu, niż z demonami własnej swojej piersi.
Powiedz mu, jak czułaś się niegodną stąpać po tej świętej ziemi. Wołałaś wśród łez i modłów: Ach Boże, ratuj mnie! Ach, Synu Boży, Ty, który wypędzasz złe duchy, ratuj mnie od zguby!
Powiedz mu, że przypuszczałaś, iż najlepiej będzie zataić wszystko, aby nikt nie wiedział o twojej niegodziwości. Sądziłaś, że tak postępując, za-