Przejdź do zawartości

Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T1.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
71

przyjaciółką i której wielkie serce pałało miłością wielkich czynów.
Skończyli wesoły obiad, zjedli mięso z chrzanem i kapustą i ciastka kruche, wypili świąteczne piwo, a tymczasem Gösta wywoływał u nich naprzemian to łzy, to śmiech opowiadaniem swojem o majorze, majorowej, proboszczu z Broby, gdy wtem posłyszano z podwórza głos dzwonków, a zaraz potem wszedł Sintram!
Promieniał on radością od łysej pałki do nóg długich, szerokich.
Wymachiwał długiemi rękami i krzywił się. — Na pierwszy rzut oka poznano, że przybywa ze złemi wieściami.
— Czyście słyszeli? — pytał od proga — czyście słyszeli, że dziś była pierwsza zapowiedź Anny Stjaernhök ze starym Dahlbergiem? Widocznie zapomniała, że jest ona zaręczona z Ferdynandem.
Nic podobnego nie słyszeli — zdumienie ich ogarnęło i smutek.
W duszy widzieli już swoje ognisko rodzinne zburzone, zrabowane na spłacenie sum dłużnych temu niedobremu człowiekowi — widzieli ulubione konie sprzedane zarówno, jak starożytne meble, otrzymane w spadku po matce. Widzieli już koniec swego wesołego życia, pełnego rozrywek, jazdę z balu na bal. Na stół ich wejdzie znów szynka z odyńca, a dzieci będą musiały iść na służbę do obcych ludzi.
Matka pogłaskała syna tkliwie, jak gdyby chciała go upewnić o swojej nigdy niegasnącej miłości.
Ale nie darmo przecież bawił wśród nich Gö-