Przejdź do zawartości

Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bywają znowu łakome córki
Co miasto Matkom dać pomoc w domu,
W pośród śpiżarki, albo komórki,
Szperają tylko wciąż pokryjomu;
A gdy tam znajdą jakie łakotki,
Lub w smaczne ciastka kieszeń obłowią,
Chrupią je w kącie. Takie istotki
Myszkami zowią.

Znałem chłopczyka, a miał trzy latka,
Który, gdy raz co powiedział sobie,
Choć go za upor strofuje Matka,
On wciąż powtarza: „tego nie zrobię!”
O! takie krnąbrne, niegrzeczne dziécię,
Z ćwiekiem uporu twardym jak kołek,
Jest przez swe wady znaném na świecie
Jako koziołek.

Inny znów płacze wieczór i z rana,
Świtem i mrokiem, a nawet nocą;
Twarz jego zawsze łzami zalana,
Choć płakać nie ma doprawdy o co.
Ojciec mu miłym, grzecznym być każe,
Lecz on rad Ojca nie ma na względzie,
Więc tego beksę co wciąż się maże,
Bobrem zwą wszędzie.

A jak nazwiecie takiego chłopca,
Co w ksiąg się nie chce kształcić rozumie,
Któremu wszelka praca jest obca,
Który nic nie wié i nic nie umie,