Przejdź do zawartości

Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jam przecież choć lubuję się w przyrody darach,
Nic w nim tak szczególnego dotąd nie wyśledził:
Jest on wątły, bez krasy i drobny w rozmiarach.”
„Prawda — lecz wszystkie inne kwiateczki wyprzedził.”


CXXXVIII.
Cięcie lasu.

„Tną las — lecz czemuż starcy pochylili czoła?
Wszak w tém miejscu łan będzie, a ten da kęs chleba?”
„Czemu? bo wyciąć drzewa każdy łatwo zdoła,
Lecz by one odrosły długich lat potrzeba.”


CXXXIX.
Dziki chłopczyk.

Ludka, który przed gośćmi uciekał wciąż z sali,
Zapytał nauczyciel, gdzie dzicy mięszkają:
„W Ameryce, Afryce, Azyi i tam daléj...”
„A u nas?” „Oho, u nas wcale ich nie znają.”
„Jeśliś więc w Europie dnia ujrzał promyki,
Czemu stronisz od ludzi niby człowiek dziki?”


CXL.
Ziarnko do ziarnka będzie miarka.

Na ściernisku po żeńcach zbiérał kłosy chłopek.
„Czyż warto,” rzecze bogacz, „trudnić się dla ziarnka?”
„Z tych kłosów będzie pęczek, a zaś z pęczka snopek,
Wymłócę, z plew oczyszczę — i ot żyta miarka!”