Przejdź do zawartości

Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Że tyle mu szkody
Dészcz zrządził w złe czasy;
A z wnętrza gospody
Grzmią skrzypki i basy.
Tam młodzież wesoła
Stanąwszy do koła
Tańcuje ochoczo,
A małe dziéwczątka,
Zbiwszy się do kątka,
Po cichu chichoczą.

W tém zdala wśród wieży,
Dzwoneczek uderzy
Na „Anioł” — wnet wszyscy
I dalsi i blizcy
Zginają kolana,
A pacierz wieczorny,
Serdeczny, pokorny,
Ulata do Pana.

Powstali — tymczasem
Za górą, za lasem,
Słoneczko zapada,
I widać jak stada
Krów, wołów i owiec,
Przez górę, manowiec,
Zdążają do wioski;
A mały pastucha,
Nie znając czém troski,
W fujarkę wciąż dmucha,
I takie wywodzi
Z niéj żale, że młodzi,