Przejdź do zawartości

Strona:PL L Niemojowski Trójlistek.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„W jakże niegrzeczny obchodzi się sposób
Z ludźmi. Z wszystkiemi radby wszczynać kłótnie:
Już tyle przeszło koło niego osób,
A on z nich każdą pobił tak okrutnie!
Patrz Tato, teraz przybliża się żołnierz,
Z tym niezawodnie trudna będzie rada...
Nie — poliszynel trzyma go za kołnierz
I swoją pałką po grzbiecie okłada!
Przybył dyabełek, złapał go za ucho,
Próżno się psotnik chce do kątka schować,
Już mu te sprawki nie ujdą na sucho,
Musi rad nie rad z dyabełkiem wędrować.”

„Widziałeś wszystko, i cóż powiesz na to?”
„Ja myślę że to zabawka, mój Tato!”
„Tak, lecz w zabawce mieści się nauka:
Kto w ciągłych zwadach przyjemności szuka,
I brojąc przejdzie wybryków swych miarę,
Odbiera w końcu zasłużoną karę.”


LII.
Dręczenie zwierząt.

Bywają dziatki — znam takich nie mało —
Których rozrywką i zabawą całą
Dręczyć zwierzęta. One wśród swawoli
Nie myślą wcale ile biednych boli
Taka igraszka — oh gdyby wiedziały,
Pewnieby litość nad ich dolą miały!