Strona:PL L.M.Alcott - Małe kobietki.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdybyś tak postępował jak syn pana Ringa. Miał dużo pieniędzy, a nie umiał ich używać; pił, grał, — a nareszcie uciekł, podobno sfałszował nazwisko ojca i shańbił się zupełnie.
— Czy myślisz, że byłbym zdolnym do takich rzeczy? Bardzom obowiązany.
— Ach mój drogi! nie myślę tego, ale słyszę od ludzi, że pieniądze są taką pokusą! Czasem chciałabym, żebyś był ubogi, bo wówczas nie troszczyłabym się.
— Troszczysz się o mnie, Ludko?
— Trochę, — gdy cię widzę smutnym lub niezadowolonym, jak to bywa czasami, bo z taką siłą chwytasz się złego, że mam obawę, iż byłoby cię trudno powstrzymać.
Artur szedł w milczeniu przez kilka minut, ona zaś spoglądała na niego, żałując, że nie poskromiła języka, bo oczy miał gniewne, chociaż usta uśmiechały się jeszcze jakgdyby z jej przestróg.
— Czy przez całą drogę do domu będziesz prawić morały? — zapytał nagle.
— Ma się rozumieć że nie; czemu?
— Jeżeli masz ten zamiar, to wsiądę do omnibusu, a jeżeli nie, — chętnie pójdę z tobą i powiem ci bardzo zajmującą rzecz.
— Nie będę prawić kazania, i ogromnie ciekawam nowiny.
— Bardzo dobrze, idźmyż. Jest to tajemnica, i jeżeli ci ją powiem, musisz mi także udzielić swojej.
— Nie mam żadnej, — odezwała się, lecz nagle umilkła, przypomniawszy sobie jedną.
— Owszem, masz. Nie możesz jej ukryć, więc wyznaj, bo inaczej nic nie powiem.
— Czy twoja tajemnica jest przyjemna?