Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ko naturalnie nie zawdzięczają one powstania swego jakiemuś przypadkowi, lecz przeciwnie działaniu rozumu.
— Jeżeli zaś pomiędzy tworami jedne są, których cel istnienia jest nieznany, a drugie, których pożytek jest oczywisty, to które z nich, zdaniem twojem, Arystodemie, są dziełem przypadku, a które dziełem rozumu?
— Niewątpliwie za dzieło rozumu należy uważać te twory, które służą dla jakiegoś pożytku.
— A czy nie jesteś, Arystodemie, tego zdania, że ten, kto pierwszy dał początek ludziom, dał im także dla użytku i narzędzia, za pomocą których uczuwają oni poszczególne wrażenia: oczy — dla spostrzegania rzeczy widzialnych, uszy — dla słyszenia tego, co podlega słuchowi? Jakiż dalej byłby dla nas pożytek z zapachów, gdybyśmy nie mieli nosa? Jakież mielibyśmy zeznanie słodyczy lub goryczy i wszystkiego, co jest przyjemnem w pokarmach lub napojach, gdyby brakło nam języka, który to ocenia? Prócz tego, czy nie uważasz za dzieło Opatrzności, że oczy nasze, delikatne z natury, otaczają, nakształt drzwi, powieki, które w razie potrzeby otwierają się, we śnie zaś są zamknięte? że mamy rzęsy, jakoby kratę, która chroni nasz wzrok nawet od wiatrów? że nad oczami znajdują się brwi, w rodzaju daszka, aby nawet pot, płynący z czoła, im nie szkodził? Alboż wahasz się jeszcze uznać za dzieło rozumu, a nie przypadku to, że słuch nasz przyjmuje wszystkie dźwięki, a nigdy nie jest niemi przepełniony? że zęby przednie u wszystkich stworzeń przystosowane są do krajania, gdy tymczasem trzonowe — do żucia pokarmu, który przyjmują od przednich? że usta, przez które wchodzi to,