Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Lecz powinieneś w rozmowach swych, Sokratesie, nie wspominać o szewcach, cieślach i kowalach[1]; o ile bowiem sądzę, wszystkim już się oni sprzykrzyli, tak ciągle ich masz na ustach.
— Więc nie mam mówić o tem, co jest w związku z temi przykładami: o sprawiedliwości, zacności i innych podobnych rzeczach?
— Tak, — rzecze Charykles — a zwłaszcza też o pasterzach wołów; w przeciwnym zaś razie miej się na baczności, abyś i ty nie przyczynił się do zmniejszenia stada.
Tu więc pokazało się, że Krytyasz i Charykles gniewali się na Sokratesa z tego powodu, że było im powtórzone jego wyrażenie się o wołach.

Jak więc nastąpiło zaznajomienie się Krytyasza z Sokratesem i jakie były między nimi stosunki, zostało już wyjaśnionem. Ze swej strony wszakże dodałbym, że nie ma zgoła mowy o wychowaniu kogokolwiek przez człowieka, który nie cieszy się życzliwością swego wychowanka. Krytyasz zaś i Alcybiades przez cały czas swych stosunków z Sokratesem byli z nim w zażyłości nie dlatego, że Sokrates cieszył się ich życzliwością, lecz że zaraz z samego początku postanowili dążyć do przewodnictwa w państwie. Jeszcze bowiem będąc uczniami Sokratesa, najchętniej starali się prowadzić rozmowy z tymi, którzy najwięcej zajmowali się sprawami państwa. Tak Alcybiades, nie skończywszy jeszcze lat 20, miał taką

  1. Sokrates miał zwyczaj objaśniać głoszone przez siebie zasady przykładami, zaczerpniętymi z codziennego życia, zwłaszcza z życia sfer rzemieślniczych.