wcale; będąc nawet sam jeden, może się jeszcze uwiązać za zdolnego trafić do przekonania innych. Takim ludziom bynajmniej nie przychodzi do głowy zabić kogo; któż bowiem przekładałby pozbawienie życia bliźniego nad zjednanie go sobie i korzystanie z usług jego za życia?
— Jednakże — powiedział dalej oskarżyciel — Krytyasz[1] i Alcybiades[2], którzy byli uczniami Sokratesa, wyrządzili bardzo wiele złego swej ojczyźnie. Krytyasz bowiem odznaczał się ze wszystkich oligarchów największą chciwością i gwałtownością, Alcybiades zaś ze wszystkich demokratów najmniejszem umiarkowaniem i największem zuchwalstwem.
Co do mnie, nie będę bronił, że nie wyrządzili oni jakiej szkody państw u: opowiem tylko, jakiego to rodzaju stosunki ich były z Sokratesem. Przewyższali oni, jak wiadomo, wszystkich Ateńczyków żądzą odznaczenia się; chcieli, aby wszystko przez nich się robiło i żeby sławą swą zaćmili wszystkich. Z drugiej jednak strony wiedzieli, że bardzo skromne środki wystarczały zupełnie Sokratesowi do życia, że powstrzymywał się on jak najwięcej od wszelkiego rodzaju uciech, ludźmi zaś, rozprawiającymi z nim. kierował w rozmowach podług woli swojej. Czy może zaś kto twierdzić na pewno, że Krytyasz i Alcybiades, którzy patrzeli na to i odznaczali się charakterem, jaki już wyżej był wskazany, w tym celu szu-