Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sokratesa. Wtedy z temi słowy zwrócił się do otaczających:
— Widocznem jest z tego, czem obecny tu Eutydem się zajmuje, że, doszedłszy do wieku dojrzałego, nie poskąpi swej rady krajowi, gdy ten wezwie go do zabrania głosu w jakiej sprawie; a nawet ma, o ile mi się zdaje, gotowy piękny wstęp do swych mów publicznych, gdyż boi się wzbudzić podejrzenie, jakoby pobierał u kogokolwiek naukę. Oczywiście pierwszą swą mowę zagai on takim wstępem: „Ateńczycy! nigdy się u nikogo nie uczyłem, a jeżeli nawet i słyszałem o niektórych ludziach, zdatnych do rady i czynu, nie szukałem spotkania się z nimi; nie starałem się też o to, aby który z doświadczonych ludzi był moim nauczycielem; owszem, postępowałem wręcz przeciwnie; stale bowiem unikałem nie tylko nauczenia się czegokolwiek od innych, ale nawet wszelkiego pod tym względem pozoru. Z tem wszystkiem będę wam radził, co mi samo przez się przyjdzie do głowy.“ Wypadałoby może — tak mówił dalej Sokrates — zagajać w ten sposób mowę i tym, co chcą otrzymać od państwa urząd lekarza. Przynajmniej pożytecznem byłoby i dla nich rozpocząć mowę od takich słów: „Ateńczycy! nigdy od nikogo nie uczyłem się sztuki lekarskiej, ani też nie szukałem dla siebie żadnego nauczyciela pomiędzy lekarzami; wystrzegałem się bowiem stale nie tylko nauczenia się czegoś od lekarzy, ale nawet pozoru, że nauczyłem się od nich tej sztuki. Tem nie mniej jednak powierzcie mi urząd lekarza, a ja postaram uczyć się tej sztuki, robiąc doświadczenia na was.“ Wszyscy obecni śmiali się z takiego wstępu. Lecz skoro widocznie już Eutydem zaczął zwracać uwagę na to,