Ta strona została uwierzytelniona.
Wyszła wtedy Światłołuna na brzeg światła
wpół się śmiejąc, pół po wietrze ręką wodząc
jak po grzbiecie zbudzonego pieśnią bawoła
i uniosła smutne oczy jak lecących chmur zwierciadła,
jak jaskółki zabłąkane późną nocą
w wirujących planet kołach.
Pół się śmiejąc pół śpiewając zawołała
jakby strumień ciepłym altem w niebo lała:
Jakże ty mnie chcesz Tytanie kochać
zadumaną w moich białych potokach;
jakże chcesz mnie w mocne dłonie uchwycić