Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z Orawskiego zaniku chłopcy pozierają,
Czy się popod Tatry buczki ozwijają!
 
Ozwija się buczek, jawor się ozwija,
A chłopcom w ciemnicy biały dzionek mija!
 
Mija biały dzionek i nocka im schodzi —
Skarżą się swej doli junakowie młodzi:

Na skrwawionych nogach zberczą im kajdany,
Nie wskoczą na turnie, na skaliste ściany!
 
Nie zmierzą niedźwiedzia, nie strącą kozicy,
Obwisną im ręce hań! na szubienicy.

Żorują junacy: O mamiczko luba!
Iżem cię nie słuchał, przyszła na mnie zguba;

Żem się nie oglądał na twój wieczek stary,
Dziś mnie opatrują orawskie husary.
 
Tak mnie opatrują, że aż krew się leje,
Jako z tej zwierzyny, strzelonej śród knieje!

Więdnie limba, więdnie na skalnem urwisku
Biadają junacy w orawskiem zamczysku: