Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Huczy nademną halny wiatr... Na drogi
Jego przemocy, po których zagłada
I ból pospiesza, duch się mój wykrada,
Świeżo uskrzydlon, żądny łez i trwogi.
A od hal bujnych płynie jęk złowrogi —
Rozpacz łkająca, że wichr pobił stada
I porozrzucał koleby... I blada,
Z włosem rozwianym i z drżącemi nogi,
Postać juhasa przed oczy mi stanie...
I, niby orzeł z podciętemi pióry,
Krwią skrapiający swe rodzime granie,
Duch mój do smreków tuli się bezwładnie...
I naprzód czuje strach i żal ponury,
A potem znowu — senność go opadnie...