Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IX.


Na szare turnie cichy półmrok pada
I zwolna spływa po granitów zrębie,
Otula świerków rozwełnione stada,
Ściele po toni swe puchy gołębie.

Jakaś się chmurka ściera na skał zębie,
Wietrzyk tajemne wieści opowiada,
Seledynowe zasypiają głębie,
Nagich krzesanic zasypia gromada.

I oddech grani i oddech jeziora
W srebrne, powiewne, lekkie mgły się zmienia,
Chcące oplątać duszę w swoje sidła.

Lecz do spoczynku ona dziś nie skora:
Zrywa się naprzód bez lęku i drżenia —
Widać, że nowe przybyły jej skrzydła.