Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miłość — jest to ów wielki djament, którego tysiące niewolników szuka na skwarze słonecznym, a ledwie jeden go znajdzie... dla owych tysiąca dość być powinno drobnych pyłków co pod nogami ich świecą w piasku.

Ładowa pieczara.




Wszystko co święte, co dobre, co prawdziwe, co piękne jest miłością. A dwojga kochanków namiętne uczucie to tylko odłamek, to tylko gałązka ogromnego drzewa, pod którego cieniem drzemią światy, i słońca, i gwiazdy, i błękity eteru.

Ostrożnie z ogniem.




W kobietach, dla których życie gwarne, jedno wrażenie nieustannie drugiem zaciera, miłość nawet nie może być tem, czem jest dla osamotnionych; kwiat to, który potrzebuje ciszy i ustroni, ażeby się w całym swym przepychu rozwinął. Na świecie, który pojął życie nieprzerwaną wrzawą i ocieraniem się o tłumy, rzadko lub nigdy nie trafiają się gwałtowne namiętności, a całkiem nieznaną jest stałość; każdy pączek nie mając czasu rozkwitnąć, opada wichrem starty. Ale w długiéj ciszy i spokoju, w ustroniu z myślą i sercem zostawiony człowiek, egzaltuje się łatwo i wszystko czem żyje do niezwykłéj podnosi potęgi. Ludzie których spotyka, większe na nim czynią wrażenie, uczucie którego doznaje, głębiéj mu w serce wsiąka, myśl dzielniéj się w nim rozsnuwa. Święci, prorocy, asceci musieli żyć w eremach, na pustyniach, w klasztorach, bo