Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom X.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

romantykiem“, albo gdy nie chce, żeby go nazywano poetą, a „tém mniéj romantykiem“ i t. p.
Ze słów jego owoczesnych widać, że w romantyźmie uderzał nieprzyjemnie szyderczo nastrojonego młodzieńca gwałtowny wylew uczuciowości, połączony częstokroć z afektacyą i przesadą. On zaś pragnął przedewszystkiém prawdy. W inném miejscu, powstaje przeciwko nadmiarowi wyobraźni, oczywiście z zupełnie tego samego powodu. „Pomimo natężonych usiłowań — powiada on[1] — niektórych nowszych z powołania, a raczéj z rzemiosła, pisarzy powieści, którzy chcą w nas wmówić, że jedynie zdziczałe imaginacyi utwory mogą zajmować czytelników, każdy zdrowo myślący i marzeniami tych inchmościów nie przejęty uzna, że daleko miléj czytać się dają żywe i wierne obrazy naszego pożycia. Widząc tedy, że panowie wyżej wspomnieni… bredzą bez sensu i ładu i że o poznaniu ludzi wyobrażenia nie mają; wzdychając nad losem, który jak szalonemu miecz w ręce im dał pióro, nie dawszy głowy; siadłem pisać o czémkolwiek, przynajmniéj jeżeli nie lepszém, to podobniejszém do prawdy.“
Na tém jednakże stanowisku trzeźwego obserwatora, ubiegającego się tylko o prawdę w odtworzeniu widzianych scen i postaci, długo młodzieniec wytrwać nie mógł. Musiał zwrócić uwagę na to, że potępienie gorącéj, namiętnéj uczuciowości oraz wznoszącéj się wysoko nad poziom fantazyi, zbliżałoby go z konieczności do klasyków, którzy się podobnie trzymaniem na wodzy tych dwu zasadniczych żywiołów każdéj prawdziwéj poezyi odznaczali. Zaliczyć się zaś do zastępu pobitych i z placu ustępujących klasyków amicya pozwolić mu nie mogła. Chociaż więc długo się jeszcze nie przyzna, że został romantykiem, powoli jednak robi ważne ustępstwa najprzód na rzecz fantazyi, a potém na rzecz namiętnego uczucia.

I tak: z fantazyą godzą go niemieccy pisarze: Hoffmann i Jean Paul. „Gieniusz Hoffmanna — powiada Kraszewski w r. 1832 — zdaje się wpół pijany, wpół obłąkany, pół zapalony, pełen obrazów silnych, charakterystycznych, uderzających, czasem poczwarnych, ale jego poczwary są zajmujące, straszą i wabią. W jego powieściach jak w pustéj sali biesiadniczéj, zapisanéj skrawionemi mieczami, gdzieniegdzie krwią zlanéj i posypanéj kwiatami, rozlega się szyderski śmiech rozpaczy, migają twarze piekielne, czarownice i młodzieńce, czarnoksiężnicy i dzieci. Hoffmann jest wesoły śpiewak na grobach, tancerz, który lekką nogą stąpa po kościach i popiołach cmentarza, z trupią głową w ręku, z wieńcem kwiatów na skroniach. Jego suknia nosi łaty arlekina i resztki żałoby; jego wieniec splata mirt, cyprys, róża

  1. Prospekt na „Kilka obrazów towarzyskich“ w drugim dodatku do „Kuryera Litewskiego” 1830 N. 76.