Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/665

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
644
J. I. KRASZEWSKI.

cznie i poczuwa do słabości. Idee idą tu jeszcze daléj, niż litera praw i rzeczywistość, wyprzedzają je daleko, torują drogi, lecz choć nie spełnią się tak prędko, jakby pragnęły, widoczném jest, że tą drogą wytrwałéj pracy osiągną cel, w czasie, którego jeszcze oznaczyć niepodobna. Postęp jest wistocie ogromny i bijący w oczy, przyszłość do odgadnienia łatwa. Gdy Austrya bije się jeszcze nie umiejąc wynaléść sobie formy i kierunku, Prusy znalazły je, z pomiarkowaniem schwyciły i zyskały współczucie mas w całych Niemczech. Europa nie może obojętnie patrzéć na to, co się tu spełnia powoli, pojmujemy dziś lepiéj, niż kiedy, dlaczego Napoleon i Anglia tak gorąco się dąsają o pozyskanie przyjaźni i przymierza państwa, które dziś jedno może ma przed sobą przyszłość i najświetniejsze nadzieje. Lecz ileż to pocałunków i uścisków kryje w sobie zazdrość i groźby!

II.
24 października 1861 r.

Wrażenie, pod którém byłem pisząc list ostatni o wielkiéj szczęśliwości Prus, dziś przy nieco dłuższym pobyciu i rozpatrzeniu się bliższém w tém szczęściu, trochę się zmienić musiało. Nie odwołuję bynajmniéj wyrażeń moich, ale spostrzegłem wiele fizygnomij, które mowa królewiecka, charakter obrzędów, wyrzeczone tam i owdzie słowa powlekły jakiémś zwątpieniem. Wczoraj jeszcze wierzono najmocniéj w konstytucyjną przyszłość Prus, dziś spotykam wielu, którzy na nią kiwają głowami. W zamian wprawdzie stronnictwo pewne rozjaśniło oblicza, i zamiast okrzyku niemieckiego wydaje okrzyk czysto pruski; ale wogóle twarze są pochmurzone. Zdaje się, że obóz rozbity jest na dwoje, na tych, którzy chcą potężnych Prus bez Niemiec, a pragną na słowiańszczyźnie bodajby aż po Wisłę wetować nadzieje, których się gdzieindziéj zrzekają i na drugich, co wycofaliby się od wschodu, a parliby na zachód chcąc rozszerzyć granice. Nieuniknione dylemma na wschód czy na zachód, kosztem zgiermanizowania prowincyj słowiańskich, lub zapruszczenia niemieckich. Ostatnie wydaje się nam naturalniejszém, ale pierwsze wolą czyści Prusacy, bojąc się utonąć w wielkiéj jedności niemieckiéj.
Przyznaję, że o tym patryotyzmie czysto i ciasno pruskim nie miałem wyobrażenia, że doskonale sobie tłómacząc marzenie Giermanii, nie mogę pojąć, co to są Prusy same w sobie zamknięte i dobrowolnie odcinające się od Niemiec dla fanaberyi. Jednakże przekonywam się tu słuchając ludzi, że junkry, krzyżowce, i różne odłamki patryotów nie myślą wcale topić się na łonie wspólnéj czterdziesto-