Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/658

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
637
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.

być próżną wymianą kart wizytowych, że skutki jakieś, kiedyś, pociągnąć za sobą musi... Szeroko bardzo prawi o tém, co mogło być przedmiotem rozmów, ale nie przyznaje sobie autor, by był lepiej od innych uwiadomiony; ani się domyśla cokolwiek stanowczo. Brak zresztą talentu w pisarzu i oryginalniejszego poglądu czyni tę bawełnianą, miękką i niesmaczną robotę, przychodzącą po tylu innych, zupełnie czczą i nieznaczącą. Zdaje się, że autor miał potrzebę napisać coś o zjeździe, nie dobrze wiedział, co wykonał by, pańszczyznę — sposób, w jaki się wszelka przymusowa robota odbywa czy zbywa.
Zakończenie da pojęcie wniosków autora.
„Z tego, co poprzedza, widzimy, powiada:“
„Że dwaj panujący musieli treściwie roztrząsać ogólne położenie spraw europejskich.
„Położyli oni na szali z jednéj strony, potrzeby i wymagania epoki, dążności umysłów, zasady polityki i sprawiedliwości międzynarodowéj, z drugiéj — fakta dokonane i ich następstwa, niebezpieczeństwa zastania i nieruchomości i resztki doktryn tradycyonalnych, które do dziś dnia przetrwały.
„Nie uczynili programu, bo utworzenie go nie było na czasie (?).
„Kwestya włoska przodkować musiała innym, bo tylko zachowanie pokoju dzisiaj zapewnić może dokonanie wielkich prac przyszłości, a Europa cała interesowaną jest, by pokój utrzymać.
„Od jedności widoków, od zupełnéj zgody, daleko jeszcze w dyplomatycznym świecie do przymierza i traktatów politycznych. Przymierze jest tylko zobowiązaniem się spisaném, a między dwoma monarchami rycerskiego i szlachetnego charakteru, dosyć wymienionego słowa“ (sic)
Drugie pisemko: L’Angleterre, l’Autriche et les entrevues de Compiègne, świeższe od poprzedzającego, daleko zręczniéj jest ułożone i choć nic nie przynosi nowego, zajmuje przynajmniéj powagą, z jaką wszystko, co widzi, bierze za dobrą monetę.
„Trzéj władcy północy, zaczyna autor, z kolei odwiedzili Francyą: Karol XV, król Szwecyi i Norwegii, Wilhelm I, król pruski, i Wilhelm III, król holenderski.
„Pierwszy spędził dni kilka w Paryżu, dwaj drudzy w tydzień po sobie przyjmowani byli w zamku Compiègne, sławnym od dawna w historyi politycznéj Francyi. Wielu naszych monarchów mieszkali w tym zamku, większa jeszcze liczba obcych odwiedzała to miejsce. Podpisywano tu nieraz traktaty pokoju i wypowiadano wojny, zgromadzano koncylia, rozpoczynano i kończono układy, traktaty wszelkiego rodzaju. Compiègne już za Klodoweusza było miastem królewskiém, pełno w niém ruin świadczących o wiel-