Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/650

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
629
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.

można było palec założyć, tak wisiała wolno. Twarz była blada, nie czarna, jak bywa w takich wypadkach od nabiegu krwi, język nie przechodził ust. Z drugiéj strony nogi opierały się na dywanie. Książę mógł się na nich oprzéć tylko, by uderzenia uniknąć. Położenie było nie do wytłómaczenia.
Łóżko zdawało się jakby posłane na nowo... w środku tylko był dołek jakoby lekko wciśniętéj ręki. Pantofle stały, nie przy fotelu, w którym go rozbierano, ale ustawione porządnie za łóżkiem. Świece były nie całkiem wypalone i pogaszone.
Dokoła domu, pilna straż nic nie postrzegła, nikt z sąsiadów, niedalekie zamieszkujących pokoje, najmniejszego hałasu nie słyszał.
Drzwi od garderoby zostały w wigilią zamknięte przez Lecomt’a, który klucz miał przy sobie, drugie wiodące na wschodki do pokojów baronowéj stały otworem. Baronowa jednak nie przyszła tędy... ale naokoło wielkiemi wschodami, gdy hałas się zrobił w domu.
Wypadek ten naturalnie wywołał poszukiwania, domysły... tlómaczenia najstraszliwsze... ale tajemnica pokryła go na wieki. Znaleziono tylko, że węzeł chustki był bardzo sztucznie związany i ściśnięty, chociaż książę nic prawie nie mógł robić, bo miał jednę rękę pałaszem przeciętą, drugą złamaną, tak że lewéj do głowy podnieść nie był w stanie. Inne jeszcze rozporządzenia pokoju, sprzętów nadzwyczaj to powieszenie nieprawdopodobném czyniły.
W papierach nie znaleziono nic... chociaż baronowa zdawała się obawiać, gdy je przeszukiwano. W kominie było dużo popiołu i popalonych papierów. Wieczorem dopiero nazajutrz postrzeżono tu na spopielałych, papier w kawałki podarty i rozrzucony... Złożono go i wyczytano na nim:

„Saint-Leu z przyległościami należą do waszego króla Filipa. Nie rabujcie i nie palcie zamku ani wioski. Nie czyńcie krzywdy nikomu z moich przyjaciół i sług. Fałszywie was o mnie uprzedzono. Pozostaje mi umrzéć tylko, życząc szczęścia ludowi francuskiemu i mojéj ojczyźnie. Żegnajcie na zawsze.

L. G. J. de Bourbon.
Książę Kondeusz.“

„P. S. Chcę być pogrzebionym w Vincennes, obok mojego nieszczęśliwego syna.“