„Zdaje mi się, że postąpię sobie godnie panującego, który pragnie dobra państwa W. K. M. przyjmując od Danii pośrednictwo przyjacielskie w jéj sporze ze związkiem niemieckim. J. K. M. duński gotów jest zadość uczynić wszelkim wymaganiom sejmu, na jakie honor przystać mu pozwala. Ja sam staję jako poręczyciel jego dobréj woli w tym względzie. Nie uznałbyś W. K. M. właściwém, ze swéj strony, uczynić kroki potrzebne, aby ten spór spokojnie się załatwił? Zresztą, W K. M. wiesz sam lepiéj niż wszyscy, ileby wojna w dzisiejszych warunkach szkodliwą była interesom Europy, a szczególniéj Niemiec. Z mojéj strony, nie wątpię, że to jest myślą W. K. M. i będę się opierał wszelkiemi środkami, jakie mam w mojéj mocy, podobnéj wojnie.
„Anglia jest tegoż samego przekonania. Połączmy więc usiłowania nasze, a nic wówczas, jestem pewny, nie zakłóci spokoju Europy, nadewszystko jeżeli, jak eś mnie W. K. M. zapewniał w Baden, masz W. K. M. równie jak ja żywą chęć utrzymania pokoju. Będziesz W. K. M. miał to szczęście, że go nie potrzebujesz jak ja okupywać dwoma wojnami.“
Temu pośrednictwu i postawie Francyi przypisuje autor wistocie utrzymanie pokoju Europy, niezachwianego kwestyą duńsko-niemiecką.
Pierwsza jednak część listu, nad którą autor się mniéj zastanawia, jest daleko od zakończenia wyrazistszą. Zdaje się z niéj, jakoby Napoleon namawiał króla pruskiego do odegrania téj roli Piemontu, którą mu narzucają wola Niemiec całych, położenie, przeznaczenie, konieczność prawie. Nie pojmujemy tylko, coby Francya na tém zyskać miała, nawet posiadłszy granicę Renu lub sprostowaną inną? To coby w takim razie dostać mogła, nie równoważyłoby niebezpieczeństwa, jakieby groziło jéj od silnego państwa, niechęcią dawną, tradycyami, położeniem nieprzyjaznego zawsze. Francya ma wszelkie powody przeszkadzania zjednoczeniu, żadnych, by do niego rękę podawać miała.
Lecz idźmy daléj. Autor powiada, że Prusy przyłożyć się mogą do utrwalenia pokoju, „uznając królestwo włoskie wraz z Francyą i Anglią“ — głosując za połączeniem księstw rumańskich, zawierając traktat handlowy podobny do anglo-francuskiego.
Na te trzy punkta nastaje mocniéj nasz publicysta dowodząc szczególniéj potrzeby uznania Włoch, dla samych Prus. Cytuje tu przypisywane p. Bernstorff powody, które skłoniły go do nieuznania ich i zbija je dosyć silnie, tém szczególniéj, że Prusy są w położeniu polityczném bardzo do Piemontu zbliżoném, o czém zresztą dawno wiemy.
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/644
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
623
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.