Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KSIĄŻĘ.

Rozumiem... Ożenić Waćpana z Basią, wyposażyć oboje... panie kochanku, a staremu puścić sto chat dożywociem...

SZCZUKA.

Tegoby on nie przyjął, Mości Książę.

KSIĄŻĘ.

O! o! myślisz?

SZCZUKA.

Jestem pewny...

(Radziwiłł myśli i uderza się po czole).
KSIĄŻĘ.

Dzwoń na radę, już wiem, co zrobię... dzwonić na panów senatorów...

(Szczuka wybiega. — Dzwon się daje słyszéć, panowie Rady nadchodzą i okalają Radziwiłła).




SCENA V.
KSIĄŻĘ. — SENATOROWIE. — DWÓR.

KSIĄŻĘ (stojąc, uroczystym głosem).

Dostojni panowie Rady! Wysłuchawszy głosów waszych w sprawie, panie kochanku, ekstra-zawiłéj, postanowiliśmy postąpić sobie wedle własnéj myśli naszéj. Zatém ogłasza się rozkaz dzienny... na jutro... Dwór, senatorowie i kto Albeńczyk ze mną na barszcz do Wulki, do Kniazia Kurcewicza...

SZCZUKA.

A! ja nieszczęśliwy.

KSIĄŻĘ.

A że Radziwiłł bez okazałości takiego wysokiego rodu człowieka odwiedzić nie może, boby mu chybił, więc gienerał da nam do orszaku dwieście koni.

GIENERAL.

Na rozkazy Waszéj Książęcéj Mości.