Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Wybór Pism Tom VII.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA II.
CIŻ i ŻURA (po podróżnemu ubrany).

ŻURA.

Czołem Waszéj Książęcéj Mości...

KSIĄŻĘ.

A co tam dobrego przynosisz, panie kochanku?

ŻURA (który spojrzał na Szczukę).

Ot nic, Mości Książę... Szlachcica nie było w domu...

KSIĄŻĘ.

Co? co? Kto? ty? nie zastałeś go? Wiele lat jesteś u mnie na dworze?

ŻURA.

Trzeci rok, z łaski Księcia...

KSIĄŻĘ.

Ja myślałem, że dopiéro drugi dzień, bo nie znasz służby, panie kochanku!

ŻURA.

Jakto, Mości Książę?

KSIĄŻĘ.

Jak możesz ty powiedzieć mnie: nie zastałem, panie kochanku? Co to jest nie zastałem?“ Gdzieżeś był? W Siennéj Wulce?

ŻURA.

Ale kiedy go tam nie było.

KSIĄŻĘ.

Poprośże Marszałka, ażeby ci wyliczył... coś wart.. ażebyś, panie kochanku, wiedział co robić w takim razie, panie kochanku, kiedy Książę posyła do kogo... Jedziesz do Siennéj Wulki, niéma, dokąd pojechał? Do Słucka. Ty za nim... niéma go... dokąd ruszy? Do Wilna, ty do Wilna, do Warszawy, do Stambułu, bogdaj na księżyc, panie kochanku... (po chwili.) Ale to gorzéj, panie kochanku, niż nie zastałem... bo ty łżesz... Żura, ja ci z oczów widzę, ciebie Szczuka łokciem trącił.

ŻURA.

Ale... nie, Mości Książę!

DYPLOWICZ (z tyłu, migając, że Żura kłamie).