Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak się ogarniesz i trochę nabierzesz ducha lepszego, przyjeżdżaj do mnie, będę siedziała na wsi, założysz sobie główną kwaterę w oficynie w dawnym mieszkaniu...
Tu nastąpiło westchnienie wiele zaprawdę znaczące.
— No — dodała — i będę ci pomagać do odzyskania tej żony za którą się tak ubiegasz, a która ci pewnie w gardle stanie...
— M. księżno! zawołał Zbisław — ja na to tylko chcę ją odzyskać abym potym porzucił — żyć z nią nie będę... a wystrychnąć się dać na dudka — nigdy w świecie!!
— No! no! nie mówmy o tym — dodała księżna nalewając kieliszek — teraz wesołego mi coś praw... bieda na potym... Ja każę...
Rozkazanie księżnej Jejmości było tak skutecznym iż pan młody na chwilę zapomniawszy o położeniu spędził wieczór na pogadance wesołej i w znacznie poprawionym humorze, wrócił do swoich towarzyszów.
Do dnia po cichu, nie budząc nikogo panowie nasi ruszyli do Wierzchówki. Zbisław miał potężnego sprzymierzeńca.



Nie zdziwi to nikogo pewnie, że ojciec p. Zbisława Wierzchowskiego słynącego z roz-