Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Szaławiła.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja cię wezmę do siebie... pan Zbisław zajmie dawne mieszkanie w oficynie...
To powiedziawszy Księżna pani którą cała ta historya bawiła... kazała przywołać Żagla, a ten się natychmiast przystawił z dobrą fantazyą.
— Słuchaj Żagiel, ozwała się pani — ja wiem z góry że mi się będziesz od tego wymawiał — ale ja ci rozkazuję. Pojedziesz dziś jeszcze do Ptasińskch... i przywieziesz mi języka co się z Horwatem stało. — Jeśli możesz — rzekła po cichu — pomóż trochę ażeby się sobie z Chorążanką choć zaręczył. Ty tam jesteś dobrze w domu... Dam ci źrebca ze stajni jak go ożenisz....
Żagiel się rozśmiał i ramionami dźwignął.
— Ale szpakowatego chyba... dodał skrobiąc czuprynę.
— No — dam ci szpaczka... rzekła księżna rękę mu podając do pocałowania, którą on długo zatrzymał.
— Ale mój koń zhasany...
— Weź parę ze stajni... siadaj i jedź. Żagiel jeszcze raz pocałował, westchnął, powtórzył: — ale szpakowatego — i zniknął.
Księżna o mroku wróciła z Domcią do salonu, spodziewała się tam jeszcze przejścia