Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapobieżenia temu nie przedsiębrał. Wojewodzina nic pewnie nie wiedziała i nie domyślała się niczego, mówić jéj o tém i donosić nie śmiano, chociaż szeptano na dworze. Wojewoda kijowski snadź tych miłostek młokosa nie brał na seryo, bo małżeństwa syna pod srogą wychowanego formułą, ani przypuszczał, a rachował, że ten słomiany ogień, jak nagle rozgorzał, tak rychło i zgaśnie...
Anonim (podobno Cieszkowski) niedosyć dokładnie uwiadomiony o okolicznościach drobnych, powiada, że za trzecią bytnością swoją Stanisław już się z życzeniem oświadczył, dodając, że się łudził nadzieją, że hrabia na Orawie i Liptowie, synowiec prymasa, nie może się za nierównego Potockim uważać, a choć domyślał się ze strony rodziców swoich oporu i burzy do przebycia, sądził, że je przywiązaniem swém, miłością, prośbami i błaganiem, zresztą koniecznością samą zwalczy.




XIV.

Stało się tedy, jak współczesne wiadomości pisane, których kilka różnych redakcyj mamy przed sobą, opisują w stylu półurzędowym, że Stanisław oświadczywszy się Gertrudzie, po kilkumiesięczém staraniu, po zostawionym do namysłu czasie, wreszcie sam o wyrobienie indultu prosił, i ślub z nią wziął potajemnie. Jak do tego przyszło, z tych gazetek rzecz opisujących dowiemy się.
„Niewypowiedzianie tu egzagerowana a kilkorakiemi potwierdzona raportami tragiczna scena, zaj-