Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wanych przez gen. Malczewskiego oficerów dragonii przybyłych z Białego-Stoku. Po mszy świętéj powrócił do gabinetu, gdzie kilka osób przypuszczono, a po obiedzie był u kasztelana wiskiego (Karasia?) i o szóstéj wrócił na zamek. Drugiego listopada rano był w domu, o jedenastéj na nabożeństwie u Św. Krzyża, przejeżdżał się nieco, obiadował u Karasia i wrócił po kilku wieczornych wizytach. Trzeciego, jak zwykle, rano był u siebie zajęty, w małéj kapliczce słuchał mszy świętéj, potém w sali audyencyonalnéj jak zawsze w niedzielę, przyjmował. Tu generał Bibikow przedstawiał mu generał-majorów Sołtykowa, Suwarowa i Bułhakowa. Po konferencyi z ministrami w gabinecie, był na obiedzie u księżny Sapieżyny, siostry w. łowczego, nad wieczór do siebie powrócił i miał mrokiem jechać do księcia kanclerza litewskiego. Jakoż pojechał do niego i wracał około godziny dziewiątéj wieczorem. W powrocie między pałacem Małachowskich i murem od stajeń w ulicy Senatorskiéj, napadła go konfederatów zasadzka, jedni mówili z trzydziestu, drudzy z sześćdziesięciu ludzi złożona. Rzucili się i zatrzymali konie, kilka razy strzelano z pistoletów do karety, jeden hajduk królewski zginął, a trzech raniono. Ułani z adjutantem eskortującym uciekli... Poczém wyciągniono króla z karety i wsadzono na konia odjętego paziowi, lecąc z nim w cwał ulicą Kapucyńską, około arsenału przez Nalewki. Tu znaleziono późniéj kapelusz i płaszcz królewski z orderem, w rowie ku Stawkom, zkąd udali się na pastnicy drogą aż po za Młociny, i tu dowódca bandy porozsyłał ludzi, sam tylko zostając z królem. Tu on, przez wdzięczność jakoby dla króla, że ojca jego z niewoli uwolnił, zlitowawszy się nad nim, powziął