Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/526

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Epilog.




Nie dwa, ale dwadzieścia cztery trzebaby malować światy, żeby ten jeden, który mamy przed oczyma, w pełni nieodgadnionych jego tajemnic, sprzeczności i dziwactw przedstawić. I nie dwa ich jest w istocie! Społeczność dzieli się nieskończenie, rozdwaja, rozłamuje, wbrew prawu, coby ją łączyć i jednoczyć powinno... Świat pański i szlachecki, świat szlachecki i mieszczański, świat ludowy i kapotowy, wszystko to oddzielne i im bliżéj siebie stojące, tém nieprzyjaźniejsze żywioły. Wszędzie na granicy, gdzie się stykają dwie klasy, jest ta walka dwóch światów, jest to pojęcie wyższości, które nie wyradza chęci pociągania upadłych ku sobie, ale odtrąca i wydziela. Mówimy o braterstwie w Chrystusie, aleśmy go w życie nie wszczepili; każdy z nas zżyma się na wyższych, co go odpychają, i burzy się przeciw niższym, którzy się do niego garną. Jedne usta miotają szyderstwo na tych, do których się zbliżyć nie mogą, i tych, których przyjąć nie chcą za swoich.
Tymczasem w całym różnolitym obrazie ludzkości, jak go widzimy przed sobą, wszystko Bóg tak urządził, że jedni drugim nic zazdrościć nie mamy, ani prawa kimkolwiek pogardzać; jedno tylko udoskonalenie duchowe nas podnosi, jedno zbestwienie poniża... są wielcy w gminie i podli na górze...
Ale te wielkie prawdy wejdą-li kiedy w życie? nie wiem; wątpię, bo i my ułomni, bo doskonałość, do któréj idziemy, jest może niedoścignioną, a pewnie bardzo daleką... Ludzkość przeżyła w ostatnich czasach wielce nauczającą epokę, a cóż z niéj pozostało? oto prawem sprzeczności, po zrównaniu bezmyślném ludzi, którzy nigdy równemi duchem być nie mogą, rosną znów fałszywe pojęcia, odradzają się przekonania feudalne, i w nowéj szacie otrzymują prawo obywatelstwa, trwalsze może niż dawniejsze.