Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/473

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ki wypadek. Jakkolwiek zręczny i domyślny, Karliński nie postrzegł wybiegu i przeląkł się zrazu.
— Doprawdy? — zawołał — a! śliczna téż to partya, i możnaby jéj powinszować; przyznam się nawet panu hrabiemu, że dla Juliana snuło mi się to po głowie.
— A! nic-em o tém nie wiedział — rzekł pan Piotr — ale jak pan tak ja nie jesteśmy wcale intryganci; siłą i chytrością brać panny nie myślimy, a zatém komu Pan Bóg da szczęście!...
Prezes usiadł uspokajając się potrosze dla oka, ale zawsze widno było, że go to nastraszyło.
— Ba! — rzekł — Gerajewicz jak nudny tak rachmistrz wielki! Będzie, zdaje mi się, za córkę rachował, i nie da się jéj pokochać, póki nie obliczy narzeczonego!
— Byliśmy u Gerajewiczów — przerwał pan Piotr — i naturalnie oglądaliśmy wszystkie osobliwości, słuchaliśmy muzyki, a ten łotr Albert chwalił, że nigdy nic za granicą podobnego nie widział i nie kosztował. Gerajewiczowi nadzwyczaj to pochlebiało, że jego bric-à-brac porównywał z gabinetem ks. de Ligne w Belgii... a grę jego do Vieuxtempsa... Filut chłopiec!... o! filut!
— Filut? — pomyślał prezes — dobrze to wiedziéć — a głośno się odezwał: — I myśmy niedawno mieli to szczęście być na koncercie i ekspozycyi w Sytkowie...
— Ale powiem ci, mój prezesie — dodał poprawiając się pan Piotr — że mój Albertek niebardzo zasmakował w pannie, nie lubi blondynek, przytém to wypieszczenie i bałwochwalstwo rodziców dla niéj przestraszyło go...
— I nas to zraża — rzekł prezes — to pewna, że za te miliony Gerajewiczów przypłacić będzie dobrze potrzeba, a w dodatku czekać na nie, bo starzy nic nie dadzą prócz córki, a sami pożyć mogą minimum lat trzydzieści; uprawa sztuk pięknych konserwuje...
Rozśmieli się, ale Karliński nie przerwał wątku myśli, i dorzucił:
— Taki młody człowiek, jak pan Albert łatwo sobie znajdzie partyę... niezmiernie dystyngowany...
— A co za takt! — dodał pan Piotr — a co za smak! nawet w drobnostkach... wystaw sobie, że cygara ma takie... prosto z Hamburga! I przywiózł mi machinkę do suszenia ich, wynalazek, na jaki chyba wiek XIX mógł się zdobyć; cuda dokazuje! Ja to wyżéj kładę machin parowych i elektrycznych telegrafów.. na to może większego potrzeba było wysiłku nauki i rozumu niż na zastosowanie pary!
Prezes się rozśmiał; a wtém zawołano ich na herbatę.
Anna wyręczając matkę, zajmowała się gospodarstwem około