Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go w B..... nawiedzają liczni chorzy, doznając pomocy błogosławionego Anioła.
— A! — zawołał chorążyc, oglądając się, gdy to mówił, na Aleksego i Juliana — zapomniałem, że przy was i do was to wyrzekłem; wy zapewne tak nie wierzycie w cuda, jak dziś wszyscy!... Niestety! niéma i nie będzie cudów dla tych, co w nie wierzyć nie chcą; w świecie ciała są dziwy, ale cudów nie znajdzie; skąd duch ustąpił, tam prosty rzeczy porządek wedle odwiecznych praw tylko. Cuda wywołuje wiara, cuda tworzy świętość, a są i były cuda na ziemi! Nie dla wszystkich jednak i nie zawsze... Stu ludzi w tłumie dotykało może szat Chrystusowych, i dotknięcie to nic im nie przyniosło; jedna niewiasta dotknęła ich z wiarą głęboką i ta ją uzdrowiła... Tam gdzie oczy niedowiarka i zastygłego człowieka widziéć będą ciemności tylko, światło wytryśnie dla ogrzanego duchem i podniesionego myślą... Lepiejże nam na dzisiejszym świecie odartym z cudów i zamarzłym? Z szałem dzikiéj jakiéjś rozpaczy, rozum ludzki rozwalał wszystko, co kryć mogło światłość i tajemnice niezbadane... dziś mu płakać na gruzach... Nie wierzym, w co wierzyli poprzednicy nasi, i lepiéj-że nam z tém? nie bolejem-li więcéj, srożéj stokroć i nie pustką-ż nam ziemia bez Boga, który się od nas odsunął?
Chorążyc westchnął zamyślony.

XXVI.

— Z drugiéj linii Ostojów Karlińskich, oto potomek Abrahama, najsławniejszy ze wszystkich tego imienia poświęceniem... Masz go tu, Julianie, na tym wizerunku z zapalonym lątem w rękach i rozpłomienioną twarzą... Poznasz go łatwo, to heroiczny Kasper Karliński, dający nam przykład uczucia obowiązków posuniętego do bohaterstwa.
Kasprowi powierzona była obrona zamku Olsztyńskiego przeciwko adherentom Maksymiliana, którzy go oblegali. Chciano go zmusić do poddania się miłością rodzicielską, i napadłszy na dobra jego w Lelowskim, Nowy Karlin zwane, zabrano mu najmłodsze dziecię z niańką, pod mury je na czele wojska oblegającego prowadząc, by widokiem tym Kaspra rozbroić. Ale Kasper pamiętał, że wprzódy był synem kraju, niż ojcem dziecięcia, sam dopadł działa i dał ognia do Maksymilianistów, a traf chciał, że dziecko własne ustrzelił...
Przed takiém poświęceniem czém my dzisiaj groszorobcy i papinki?... Nie wiem zaprawdę, jak na siebie bez wstydu spojrzéć