Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

brodziejstwem; ale walką poezyi ducha z prozą powszedniego życia. Poddać się jéj, a nie zbrukać nią... dłonią grzebać w ziemi, a duszą i myślą być w niebie — to nasze zadanie!... Patrz, mój bracie: jedni padają w tym boju na błotnistym zagonie, twarzą w kał... i już nad kał nic nie widzą; drudzy idą z oczyma podniesionemi ku niebu... i lecą kędyś w przepaści! Nam skazanym na walkę trzeba jedną ręką orać na życie powszednie, drugą na wieczne się modlić“.




Z powyższego przeglądu ważniejszych utworów Kraszewskiego odnoszących się do kwestyi znaczenia społecznego szlachty i arystokracyi w naszym kraju, widzimy, że w pierwszym, młodzieńczym okresie swego zawodu patrzył on ironicznym wzrokiem zarówno na jednych jak i na drugich, cokolwiek tylko bardziéj akcentując swój sarkazm co do arystokratów; — w drugim okresie zżywszy się ze szlachtą wiejską, przeniósł swą sympatyą do niéj i starał się jéj podać wzór rozumnego obywatelskiego postępowania, równocześnie wskazując, jak panowie sami zwątpili o swojém stanowisku przeniewierzając się powołaniu; — nareszcie w trzecim okresie odmalowawszy świetnie a bezstronnie ruinę znakomitych rodów wskazał i im także środek odrodzenia się w pracy spólnéj około dobra publicznego, bez żadnych wyróżnień i prerogatyw. Tym sposobem zaznaczył jako powieściopisarz i publicysta, że dawne uprzywilejowane rody drogą spokojnego społecznego rozwoju musiały dojść do téj pozycyi, jaką im brutalnie, posługując się ogniem i mieczem, zakreśliła rewolucya francuska z końca zeszłego stulecia. Długiego było potrzeba czasu, ażeby przekonać ludzi, iż formy przeżyte odrosnąć w całym swym pierwotnym blasku już nie mogą.

P. Chmielowski.