Przejdź do zawartości

Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczaństwo, u nas szlachta zajęły najważniejsze miejsce w myślach i poglądach intelligencyi. Malowanie życia szlacheckiego, uwielbianie idei szlacheckiéj, stało się tematem niewyczerpanym dla publicystów, poetów i powieściopisarzy. Wincenty Pol występuje ze swemi staroszlacheckiemi gawędami; Kaczkowski Zygmunt w barwnych obrazkach przedstawia życie szlachty sanockiéj; Syrokomla śpiewa o szlachcie szaraczkowéj, Nowosielski, Padalica, zapomniawszy o swoich dążnościach demokratycznych, rozprawiają i piszą o znaczeniu szlachty, unosząc się nad tém, co powieściopisarce i poeci o nich naopowiadali. Uidealizowany stosunek szlachty do chłopów, przezwany patryarchalnym, wydaje się publicystom najlepszym, o jakim pomyśléć można; zabezpiecza bowiem od zepsucia i od biedy, chroni od klęski proletaryatu niszczącéj społeczeństwa zachodnie. Bez arystokracyi można się obejść, ale bez idei szlacheckiéj — nie.
W „Dwu Światach“ (1855) zobrazował Kraszewski zarówno własne spostrzeżenia i doświadczenia jak i te prądy przekonań, jakie w owych czasach wśród inteligencyi popłacały. Nie mamy tu do czynienia z kompletnie złemi przedstawicielami arystokracyi, ani z idealnie doskonałemi wyobrazicielami szlachty; ale w pierwszych soki żywotne już się wyczerpały, tak, że oni czują to sami, a w drugich istnieje świadomość swojéj siły.
Główny reprezentant wyższego świata, Julian Karliński, wywnętrzając się przed kolegą swoim uniwersyteckim, szlachetką z rodu i majątku, Aleksym Drabickim, powiada: „Myślisz, że ja nie czuję, nie znam choroby całego plemienia, do którego należę... Dziś my niedobitkami tylko jesteśmy pułku, który wiódł niegdyś do zdobycia cywilizacyi i przewodniczył w szeregach, pierwszy krew przelewając za nią; aleśmy zapomnieli podań, które wiodły jak gwiazda i przerobili się w bezczynne istoty, których żywota celem użycie, spokój, próżnowanie“.
Inny znów przedstawiciel rodu Atanazy obznajmiwszy Juliana z całym szeregiem dzielnych przodków, co głową i ręką krajowi służyli, starając się w każdéj ofierze, w każdém poświęceniu być pierwszemi, wskazuje, jak stopniowo karlały postacie, paczyły się charaktery, aż doszły do rozkładu. W końcu téj długiéj przykładami objaśnianéj mowy, powiada Atanazy: „Nie sądź, żeby historya ta rodziny Karlińskich była im wyłączną; mniéj więcéj tak upadli wszyscy zapomnieniem wielkiego i świętego celu, egoizmem i rozpieszczeniem. Powoli wygasł duch stary, stygły serca, odzywały się pragnienia zwierzęce, malał człowiek i sobie tylko żył samemu... Jak długi i szeroki spojrzyj na kraj nasz... ruiny, same ruiny tylko; gdzieniegdzie na zwaliskach zamczyska dymi komin cukrowarni lub