Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kazała się nagle głowa Jezuity i znikła. Przybywający Szlachcic, był dość bogato ubrany, ale twarz miał odrażającą i ponurą. Liczne marszczki okrywały mu krzyżując się skronie, czoło i policzki, oczy małe i zapadłe lecz lśniące, okrywały brwi spuszczone, a głowę miał nisko podgoloną.
Szedł cicho ostróżnie i układnie, a w lewém ręku z miną niechęci i przymusu unosił ogromną karabelę, ażeby nie szczękała wlokąc się po marmurowéj posadzce. Kamerdyner przywykły zapewne do podobnych wydarzeń, oznajmił średnim głosem, postawiwszy lichtarze na stole, iż Jegomość Pan Zenowicz Starosta Opacki[1] prosi o posłuchanie.

— Niech wejdzie — rzekła poważ-

  1. Osoba Hist.