Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ha do tego poiedynku wezwiesz?
— Moją szablę — odpowiedział dumnie Sapieha, kładąc na niéj rękę — więcéj niczego nie potrzebuję, bo Pan Bóg męstwa mi nie odmówił. Ale Panie Kliński pijże przecie, twój kubek zawsze pełen, nigdy go poczciwie nie wypróżnisz.
— Zaraz Waszmości pokażę, jak piję, odpowiedział starzec, to nie po Waszemu, co to maleńkiemi becherkami, kubeczkami; ale tak! — To mówiąc wziął dzban z winem ze stołu, utopił w nim na chwilę całą głowę i do góry dnem postawił błyskając oczyma — A co? może nie gracko? zapytał.
— Wybornie, rzekł P. Tomasz, ale czas iść do domu.
— Kiedy czas to i pójdziem, odpowiedział Kliński, Izokrates wszystko