Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sapieha z dumném spójrzeniem — żal mi żeś wcześniéjszego terminu nie naznaczył. Będę czekał.
— Pożegnajże się wprzódy Tomku, ze swoją Bawarką, rzekł odchodząc Zenowicz i rzucając kilka groszy chłopcom — nie wiém czy się już zobaczycie, z tą starą dewotką Jezuicką — i —
W téj chwili drzwi się za nim zatrzasły, i nic więcéj słychać nie było, nad głośne stąpanie i swistanie odchodzącego zawadjaki, który nie dawno uniżony i uległy stawał przed tą samą, którą dziś oczerniał.
Drzémiący sługa, któregośmy nieco wprzódy widzieli rozmawiającego z Woźnym Sądów Marszałkowskich, posunął się teraz ku swemu Panu i najuniżeniéj przekładać zaczął, że nadto