Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skrwawioną szablę o połę kontusza i prowadził dalej towarzyszów, przeciskając się z trudnością przez lud, grożąc i prosząc wedle okoliczności. Na zawrocie Święto-Michalskiego zaułka spotkali rudego Zabłockiego.
— Napróżno się tędy ciśniecie! — zawołał na nich przybywający — ani armata, ani wy nie możecie przejść tędy. Tu właśnie sieką nasi piechotę. Trzeba się wrócić na Bernardyński zaułek.
— O! pleciesz — przerwał nieustraszony Zaranek — a szabla od czego?
— Choćbyś ich miał sto, nic tu nie pomogą! jeszcze gdyby wy tylko sami, to może; ale z armatą ani myśleć. Wierz mi, nie tracąc czasu, wracajmy na Bernardyński zaułek, tam przynajmniej niema piechoty.
— Ha! cóż robić, zawróćmy się jeszcze bracia: a prędzej, żeby nam kto nie uciekł. A ty, mój Judaszu rudy, powiedz, co się dzieje koło zboru?
— Ho! kuso! kalwini ani nosa nie pokazują; okna już we zborze niema ani jednego całego i muru dobrześmy nadbili. Tylko te psy dyabelską jakąś mocą bramę trzymają, że jej żadna siła ludzka sprostać nie może!
— Damy jej rady z armatą!...
Zawrócili się nie bez trudności na wązki, Bernardyński zaułek, na którym natłok nie tak był wielki, jak na Zamkowej ulicy. Uszedłszy dopiero kroków ze dwadzieścia ku kamienicy