Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się przekonać — człowiek nadzwyczaj przyzwoity... Rozum mu patrzy z czoła i z oczów, wielki takt w objeściu, zimna krew, dobry ton... Nazywaią go chevalier Molaczek... Ma być Morawianin, czy coś. W Wiedniu dobrze widziany, znakomite stosunki i t. p.
Wiek nieodgadniony; wygląda świeżo, a czuć, że nie młody... Ale to jeden z tych ludzi, co tyle mają woli, że się nie starzeją, gdy nie zechcą. Tak ja go z rozmowy odgaduję...
Powiedział mi zaraz, że zna dobrze mojego ojca i szczyci się jego przyjaźnią. Par exemple, tego bym się była nie domyśliła. Muszę zapytać o niego, ojca... gdy go zobaczę...
Pan Molaczek tak nas jakoś umiał zająć rozmową i opowiadaniami, o całem towarzystwie, mnóstwem anegdot i półsłówek, żem się dużo dłużej zasiedziała u Józi, niż chciałam... I on też tak przyrósł do krzesła, żem go tam zostawiła.



Dnia 5. Października.

Spytałam Ojca o Molaczka. Spojrzał na mnie zdziwiony mocno, zkąd ja o nim wiedzieć mogę... Opowiedziałam zaraz, jakem go spotkała u Józi. Ojciec pokiwał głową. Chwali go bardzo, jednakże