Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Dnia 4. Września.

Sulimów przeraźliwie mi się wydał smutnym. Mama do niepoznania zmieniona. Pilskiej się humor popsuł. Mówiła mi, że idzie za Morozkiewicza, aby sama jedna nie siedzieć wieczorami, i mieć komu gderać. Wszystko tu znacznie się opuściło... a choć nie wolno nic zmniejszyć, zmienić, choć służba, stajnie, kuchnia są w dawnym stanie — wszystko to na nic prawie nie służy i pleśnieje. Nawet we dworze i w ogrodzie czuć, że tam oka i ducha pani braknie. Doprawdy, trudno by mi wyżyć z Mamą... Płacze, skarzy się, i modli... Nie może dotąd zapomnieć niewdzięczności Barona i krzywdy, jaka się jej stała przez to, że testamentu nie zrobił...
Spytała mnie zaraz o Opalińskiego, patrząc dziwnie w oczy — odpowiedziałam, że zupełnie nawet nie wiem, co się z nim stało. Zdaje się w to nie wierzyć... Pilska także zagadła mnie o niego... alem pomyślała o Stasiu, rozpłakałam się, i dali mi pokój... Włoski jego noszę w medaljonie na piersiach...