Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mogę porzucić Matki...
— Ona potrzebuje spoczynku, który znajdzie na wsi — dokończył...
Nie mówiłam już nic o Wuju.
— Zresztą, dodał Ojciec — nie wymagam więcej nad to, żebyś przyjechała do mnie rozpatrzyć się. Jestem pewien, że ci się to życie podoba...
Wiele swobody, najlepsze towarzystwo, ludzie mili... Zobaczysz...
Ojciec zjadłszy śniadanie, niewidząc się z Matką, po tej rozmowie ze mną odjechał... Zawołano mnie zaraz do niej, abym sprawę zdała z tego co mi mówił. — Nie potrzebowałam taić. Mama nie odezwała się ani słowa.
Wiadomość o śmierci Barona sprowadziła Ciotkę, która się z Ojcem w ganku rozminęła — nie lubią się tak z sobą, iż ledwie na siebie spojrzeli. — Uścisnęła mnie płacząc... — Co się z ciebie zrobiło! zawołała... a twoja nieszczęśliwa Matka... Co za klęski!
Poszłyśmy razem do pokoju Mamy, w którym ona od śmierci Barona nieruchoma jak posąg siedzi w fotelu. Zobaczywszy Hrabinę — rozpłakała się i dostała serdecznego śmiechu razem. Musieliśmy ją ratować — aż nierychło przyszła do siebie.
— Widzisz co mnie dotknęło, poczęła głosem