Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedno to nieszczęśliwe porwanie, miałam na moją obronę, zdawało mi się, że mnie to uniewinni... Opowiedziałam mu więc wszystko... Czerwieniał, bladł, pięści ściskał, rzucał się, odgrażał, wysłuchał i nie mówiąc słowa, nie powracając do salonu, wybiegł z pokoju. Posłał po swój kapelusz, siadł na bryczkę i uciekł...
Radca z początku nań czekał, potem wszyscy się przekonali, że trzeba zapomnieć, iż był — nie wiedzieć, że od nich uszedł — i nie było już o tem wzmianki... Oskar tylko do ucha mi się zbliżył i spytał: — Drapnął wujaszek?
I po swojemu śmiać się począł!
Nieszczęśliwa istota jeden śmiech ma łatwy, niewyczerpany, straszny...
Dźwięk jego głosu, gdy się śmieje, przejmuje mnie jakąś grozą niewysłowioną — jakby wychodził z domu obłąkanych. Gdy się śmieje, mnie oczy zachodzą łzami...



Dnia 26. Lipca.

Wyjechali nareszcie — oddycham. Ślub tak bliski, tak bliski, że te dnie pozostałe radabym podzielić na najdrobniejsze cząsteczki — i jak ogło-